czwartek, 29 grudnia 2011

Ksylitol - z czym to jeść?

Mimo że nazwa brzmi bardzo "chemicznie", to ksylitol jest substancją niegroźną, ba! nawet korzystną dla organizmu. Ksylitol to pochodna ksylozy, czyli cukru drzewnego (brzozowego). Daruję Wam wzory chemiczne, ale ważne jest to, że ksylitol jest całkowicie zdrowy dla organizmu, nie wywołuje próchnicy, a nawet pomaga walczyć z drożdżakami w jamie ustnej. Kolejna jego zaleta to bardzo niski indeks glikemiczny - o wiele niższy niż w przypadku cukru. To oznacza, że jest zużywany przez organizm z małym wykorzystaniem insuliny, nie powoduje więc skoków poziomu cukru, a co za tym idzie - napadów łaknienia. Dla cukrzyków i osób odchudzających się - wymarzony!

W natoobe.pl znalazłam dżemy z ksylitolem - jagodowy, malinowy, wiśniowy, morelowy oraz dyniowy (tego muszę spróbować!). Do tej pory kupowałam dżemy St. Dalfour, słodzone sokiem z winogron, ale te z ksylitolem zapowiadają się ciekawie.

Przy okazji - czytałam gdzieś, że ksylitol nie nadaje się do pieczenia, bo ciasto nie wyrasta. Czy ktoś, kto częściej ode mnie piecze słodycze, może to potwierdzić?


środa, 28 grudnia 2011

Polski ser pleśniowy

Zbliża się karnawał. Będziemy uczestniczyć w imprezach, może jedną czy drugą zorganizujemy. Często na stół podaje się zimne przekąski - wędliny, sery, warzywa, sosy. Znamy sery z różnych krajów - angielskie, francuskie, ale czy wiedzieliście, że w Polsce powstaje ser pleśniowy?

Kamiennogórski ser pleśniowy, bo to o nim dziś opowiadam, powstaje z mleka krowiego. W Kamiennej Górze hodowla bydła mlecznego ma długą tradycję - sięga bowiem XIII wieku. Po drugiej wojnie światowej, mleczarnie zostały w większości zniszczone, ale do tradycji wrócono. Ser pleśniowy z tego regionu jest na liście produktów regionalnych od roku 2010. Produkuje go spółdzielnia mleczarska KaMOS. Niestety, chociaż strona zapowiada się ciekawie (kuchnia, zamówienia, aktualności etc.), niewiele na niej działa - a próba zarejestrowania się pokazuje, że nie ma nawet regulaminu korzystania z serwisu. Podejrzewam więc, że sera pleśniowego ani innych (na pewno ciekawych) wyrobów tej firmy nie da się zamówić przez ich stronę.

Na szczęście produkty KaMOS można kupić w sieci Tesco.

Pisałam już o innych serach z Polski - o serach kozich DanMis, o serach Old Poland i o ekoproduktach z Podkarpacia.

wtorek, 27 grudnia 2011

Pyszna, zdrowa żurawina

Znana u nas głównie jako dodatek do mięs żurawina to owoc o wielu zaletach. Po pierwsze, jest bardzo estetyczny, więc można posadzić go w ogrodzie. Po drugie, żurawina świetnie pasuje i do mięs, i do serów - kto nie jadł grillowanego oscypka z żurawiną? Po trzecie, to nie tylko smaczny, ale też zdrowy dodatek.

fot. rgbstock.com / melodi2
Badania wskazują, że żurawina zawiera substancje, które dobrze wpływają na jamę ustną i przewód pokarmowy. Substancje te pomagają też zwalczać bakterię Helicobacter pylori, odpowiedzialną za wrzody żołądka, zapobiegają tworzeniu się kamieni nerkowych, a także obniżają "zły" cholesterol LDL, podnosząc jednocześnie "dobry" HDL.

Jednym z przetworów z żurawiny na liście produktów tradycyjnych jest lasowiacka nalewka żurawinowa. Powstaje na bazie spirytusu, ale zawartość alkoholu w końcowym produkcie waha się od 20 do 30% z uwagi na to, że alkohol rozcieńczany jest wodą. Taka nalewka pomaga w leczeniu chorób nerek i prostaty - chociaż naturalnie trzeba regularne przyjmowanie skonsultować ze swoim lekarzem.

W serwisie Slow Dizajn znajdziecie doskonały, prosty przepis na konfiturę z żurawiny. A ja polecam suszoną, namoczoną w wywarze żurawinę dodawać do masy, z jakiej powstaje pasztet.

środa, 21 grudnia 2011

Makowiec na szczęście

Makowiec to jedno z ciast, które pojawia się na większości polskich stołów na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Klasyczne, słodkie, pełne maku, pieczone w formie rolady ciasto znalazło się na liście produktów regionalnych. Jednym z makowców na liście jest makowiec sędziszowski. 

fot. Bartosz Senderek

Jak wspomniałam, makowiec był ciastem szczególnym, podawanym na specjalne okazje. Zawarty w nim mak miał zapewnić szczęście i rychłe zamążpójście. Mak namaczano i mieszano z bakaliami, jak rodzynki czy kandyzowana skórka pomarańczowa. Wszystkie składniki ciasta i makowej masy musiały być w tej samej temperaturze - nie za zimne, nie za gorące - tak, żeby ciasto ładnie, równomiernie wyrosło. 

Obecnie makowiec można kupić w wielu sklepach, w piekarniach i cukierniach. Często szukamy bardziej nowoczesnych przepisów na wypieki z makiem - znalazłam świetne przepisy na ciasto-szachownicę makowo-kokosową, na cytrynowe ciasto z makiem, na tort makowy z kremem z białej czekolady, a nawet na makowiec z jabłkami, ale moim zdaniem, klasyczny makowiec ma wiele uroku. Macie swój sprawdzony przepis? Kupujecie suchy mak, czy masę makową? Czym doprawiacie masę? Piszcie. 

wtorek, 20 grudnia 2011

Szynka... z karpia

Szynka z czegokolwiek innego niż wieprzowina wydaje się niektórym z nas świętokradztwem, dlatego wszelkie szynki z indyka czy kurczaka uważane są za zło konieczne (dla zdrowia i linii). A co powiecie na szyneczkę z karpia?

fot. lubelskie.pl
Szyneczka z karpia z Pustelni to po prostu zwinięte i obciągnięte siatką wędzarniczą dzwonka ryby. W województwie lubelskim nie brakuje gospodarstw, gdzie karp jest hodowany, a w jednym z nich powstaje taka oto urocza szyneczka. Kształt szyneczki jest owalny, jest zwarta, można ją kroić jak wędlinę. Smakuje jak wędzona delikatna ryba.

Kupisz w Gospodarstwie Rybackim Pstrąg Pustelnia w Opolu Lubelskim.

http://www.pstragpustelnia.pl/

Szyneczka z karpia jest na liście produktów regionalnych od 2009 roku.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Co to jest pomuchel?

Pomuchel to po kaszubsku dorsz. Ryba znana, podawana na wiele sposobów - ale dziś chciałam Wam opowiedzieć o tym mniej oczywistym. To nie jest potrawa postna, ale prosta, szybka w przygotowaniu.

fot. kuracjuszpolski.pl
Kaszuby to teren związany z rybołówstwem, nic więc dziwnego, że ryby przetwarzano tam na wiele sposobów - wędząc, soląc, piekąc, gotując, a także robiąc z nich klopsiki, jak te widoczne na zdjęciu. Przepis wymaga filetu z dorsza, słoniny, jajek i przypraw, z których formuje się kulki, które następnie wrzuca się do gotującej wody. Potem klopsiki można podać z duszoną cebulą albo dowolnym sosem.

Warto ten przepis znać i mieć w pamięci. Wydaje mi się, że bez trudu można go wykonać z już ugotowanej (np. na parze) ryby, a to świetny sposób na zagospodarowanie resztek. Jeśli słonina jest dla kogoś nie do przyjęcia, można ją pewnie zastąpić masłem lub oliwą, chociaż wtedy łatwiej będzie klopsiki obsmażyć, a potem poddusić np. w sosie pomidorowym.

To danie kuchni kaszubskiej jest na liście produktów regionalnych od 2009 roku.

środa, 14 grudnia 2011

Dobroczynny mlecz

Koszmar wszystkich posiadaczy trawników to lecznicza roślina, dobra na przeziębienia, obniżająca poziom cholesterolu, podnosząca ... libido. Kto by pomyślał?

fot. rgbstock / mikekorn
Mniszek lekarski, popularnie znany mleczem, to roślina niekochana. Walczymy z nią, czołgając się na kolanach po trawniku, kosząc obsesyjnie, a czasem nawet uciekamy się do środków chemicznych. Jak się okazuje, w województwie kujawsko - pomorskim z mniszka wytwarza się specjalny syrop. Podobny do miodu, słodko-gorzkawy, lepki płyn to remedium na wiele schorzeń - w medycynie ludowej znany jest już od XII wieku!

Syrop z mniszka leczy wszelkie infekcje, przeziębienie, pomaga w obniżaniu poziomu cholesterolu we krwi, działa moczopędnie, podnosi libido. Syrop podaje się chorym na wątrobę, anemię, przy niedomaganiach żołądka, rekonwalescentom oraz osobom mającym problemy z widzeniem w ciemności.

Skład syropu jest bardzo prosty - do wywaru z kwiatów dodaje się cukier i sok z cytryny. Inna nazwa syropu z mniszka to miodek majowy - bo w maju zbiera się kwiaty mniszka. Syrop produkuje między innymi Koło Gospodyń Wiejskich w Bronisławiu. Niestety, nie znalazłam nigdzie miejsca, gdzie można go kupić, ale myślę, że z czasem to się zmieni. Jeśli tylko się czegoś dowiem - będę pisać. A może Wy wiecie, gdzie ten syrop kupić? Na zimowe przeziębienia przydałby się na pewno.

wtorek, 13 grudnia 2011

Przyjazna słodycz

Potocznie uważa się, że to, co dobre, nie może być zdrowe i na odwrót. Szczególnie słodkim (dosłownie) grzechem są wszelkiego rodzaju ciasta i ciastka, których przecież nie da się piec zdrowo - tak się wielu osobom wydaje. Kłam tej tezie postanowili zadać zainteresowani, czyli cukiernicy. Tak powstał serwis Przyjazna Słodycz, skupiający cukiernie piekące słodycze niepozbawione wartościowych składników.

W serwisie przyjaznaslodycz.pl znaleźć można przepisy na zdrowe wypieki, sporo ciekawych informacji związanych z żywieniem, ale też to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli listę cukierni, które uczestniczą w programie. Zrzeszonych w tym programie miejsc jest kilkaset - do wszystkich można znaleźć adres, nr telefonu, nawet adres strony internetowej!

Nikt nie mówi, że słodycze to podstawa codziennego pożywienia - ale jeśli można wybrać babeczkę upieczoną bez dodatku tłuszczów trans, tak niekorzystnych dla zdrowia, za to z orzechami, suszonymi owocami, słodzone miodem, to dlaczego nie?

Wisienką na torcie jest konkurs. Wystarczy wymyślić nazwę dla ciastka, a można wygrać wspaniały ekspres do kawy i inne ciekawe nagrody.


Nie wiem, jak Wy, ale ja biorę udział. Konkurs trwa do 15.12.11, więc macie jeszcze parę dni. Powodzenia!

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Świąteczna słodycz

Sernik jurajski nazwę zawdzięcza rejonowi, skąd pochodzi, czyli Jurze Krakowsko - Częstochowskiej. To słodkie ciasto, wypiekane z białego sera, masła i jajek, powstawało kiedyś głównie przy okazji świąt - szczególnie Bożego Narodzenia i Wielkanocy, a także jako ciasto weselne.


Od niedawna wpisany jest na listę produktów regionalnych, prowadzoną przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dokładny przepis przekazywany jest z pokolenia na pokolenie, ale kluczowe jest dokładne zmielenie białego sera i połączenie go z pianą z białek. Następnie taki sernik piecze się w foremkach z drewna wiśniowego, co nadaje wypiekowi wyjątkowego smaku. Już po upieczeniu, ciasto dekorowane jest wiórkami kokosowymi lub białą czekoladą.

Jednym z miejsc, gdzie sernik jurajski można zakupić, jest PPUH "Patrycja i Paweł" z miejscowości Klucze.

U mnie na Boże Narodzenie sernik pojawiał się w domu rodzinnym rzadko, za to musiał być makowiec. A u Was? Jakie ciasta jadacie na święta, jakie pieczecie?

piątek, 9 grudnia 2011

Jaka ryba na obiad?

Piątek to dzień, kiedy w Polsce często jada się ryby na obiad, powstrzymując się od mięsa. Czy to wpływ zasad wiary katolickiej, czy wybór dietetyczny - jedzenie ryb jest zdrowe i pożądane. Ale jakie ryby jeść?

fot. wwf.pl
Pisałam już o tym na Facebooku, ale powtórzę jeszcze tu: WWF przygotowało specjalny poradnik dotyczący zakupu ryb. Dowiemy się z niego, gdzie jaka ryba jest poławiana i czy kupowanie jej jest wyborem korzystnym, jak chodzi o ekologię. Wiele gatunków ryb jest bowiem poławianych bez poszanowania dla zasad odpowiedzialnej hodowli, co niekorzystnie wpływa na ich populacje, jak i na środowisko naturalne (bo zaburza się cały ekosystem - a o ekosystemie na pewno pamiętacie z lekcji środowiska i biologii).

Strona jest bardzo przydatna i warto ją poczytać, ale trudno się nią posługiwać podczas zakupów. Dlatego ze strony można też pobrać poradnik, który, wydrukowany i złożony, świetnie zmieści się w portfelu.

Dobra wiadomość dla amatorów karpia - ta ryba dostała zielone światło. Wolicie karpia w galarecie czy wersję wysokokaloryczną, w śmietanie? Ja, wzorem Kubusia Puchatka, wybieram jedno i drugie :)

czwartek, 8 grudnia 2011

Gdzie kupować?

Wczoraj pisałam o suszonych śliwkach i na Facebooku pojawiło się pytanie - gdzie te cudowności kupować? Po pierwsze, bardzo liczę na to, że wiele z potraw i dodatków, o których tu piszę, można będzie spróbować i kupić na Targach Regionalia (20-22.04.2012 w Warszawie, w MT Polska). Ale do tych targów jeszcze trochę czasu, a zakupy chciałoby się zrobić jak najszybciej.

fot. natoobe.pl
Parę dni temu wystartował serwis natoobe.pl, gdzie można kupować produkty ekologiczne, organiczne, regionalne - wszystko w jednym miejscu! Znalazłam tam już parę ciekawych produktów - olej rzepakowy (o jego dobroczynnych właściwościach pisałam niedawno), miód wielokwiatowy (o dobroczynnych właściwościach miodu też pisałam) oraz ziarno amarantusa (o którym dopiero napiszę). Co ważne, wszystkie te produkty przychodzą w jednej przesyłce, co znacznie obniża koszty.

W serwisie znalazłam też rozbudzowany dział porad i ciekawe artykuły, więc można tam wsiąknąć na długo. Bardzo, bardzo polecam.

środa, 7 grudnia 2011

Zaczęło się od pokuty

Suska sechlońska, czyli suszona śliwka z Sechny to kolejny produkt regionalny, o którym chcę wam dziś opowiedzieć. Legenda mówię, że sadzenie śliw w okolicach Sechny (Małopolska) zaczęło się od pokuty, jaką zadawał miejscowy duszpasterz swoim owieczkom. Sadownik z zamiłowania kazał sadzić śliwy, bo wiedział, że miejscowe ziemie nie są odpowiednie dla jabłoni czy grusz.

fot. potrawyregionalne

Miejscowi szybko wpadli na pomysł, co można robić ze śliwek - śliwowicę (ale o niej innym razem). Zaś same śliwki suszone są w szczególny sposób. Zebrane w odpowiednim czasie śliwki (głównie węgierki) rozkładane są na drewnie, a następnie suszone w podziemnych tunelach, zakończonych paleniskiem. W ten sposób śliwki suszone z tego rejonu uzyskują wyjątkowy smak.

Jeśli chcecie spróbować śliwek i potraw z nich, w gminie Laskowa co roku odbywa się święto śliwek - w wakacje, w sierpniu i wrześniu. Na stronie gminy znaleźć można program tegorocznych, zakończonych juz obchodów, a także adresy gospodarstw agroturystycznych i lokalnych zajazdów i restauracji, oferujących dania ze śliwkami. Ja na pewno wybiorę się w przyszłym roku, a wy?

wtorek, 6 grudnia 2011

Prawdziwa szynka

Wielu z nas pamięta z czasów dzieciństwa niepowtarzalny, niepodrabialny smak prawdziwej szynki. Owszem, była rarytasem, wystanym w kolejkach albo przywiezionym od rodziny ze wsi, więc może to dlatego wspominamy ją z takim rozrzewnieniem, ale też obecnie kupienie prawdziwej szynki jest pewnym wyzwaniem.

Dobrym wyjściem jest wybieranie wędlin z małych, lokalnych przetwórni, zwłaszcza tych, których produkty wpisane są na listę produktów regionalnych. Pilzneńskie przedsiębiorstwo Taurus to certyfikowany producent żywności ekologicznej, wiele z produktów tej firmy znajdziemy na liście produktów regionalnych. Jednym z nich jest szynka pilzneńska. W odróżnieniu od wielu innych produktów, powstaje ona z jednego kawałka mięsa, moczonego w solance, sznurowanego i wędzonego. To tradycyjna metoda produkcji szynek - prosta, ale skuteczna, dająca wędlinę o tak lubianym przez nas smaku.

Producentem szynki pilzneńskiej jest firma Taurus z Pilzna. Jej produkty można kupić w Pilznie, Dębicy, Tarnowie - adresy znaleźć można na stronie firmy. Mam jednak dobrą wiadomość dla warszawiaków - produkty Taurus można też kupić w WSS Społem! Tutaj adresy sklepów.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Sądeckie lody

Kilka dni temu, bo 24 listopada na listę produktów regionalnych wpisane zostały sądeckie lody.




Zaczęto je produkować w Nowym Sączu w roku 1937 i nadal są produkowane przy użyciu tego samego rodzaju starodawnych maszyn. Powstaje siedem smaków tych lodów: śmietankowy, truskawkowy, jagodowy, kawowy, kakaowy / czekoladowy, cytrynowy oraz bananowy. Jak przed wojną, lody te powstają w niewielkich partiach i są sprzedawane natychmiast po wyprodukowaniu - nie da się ich zatem spotkać w innych częściach kraju. Z drugiej strony, okolice Nowego Sącza są tak urokliwe, że warto je zwiedzić. A co do lodów - skoro uwiecznił je w swoim wierszu Ludwik Jerzy Kern, to na pewno warte są wizyty.

http://www.lodylwowianka.pl/

piątek, 2 grudnia 2011

Lniane leki

Len znamy jak zgrzebną tkaninę, ale ta pożyteczna roślina ma więcej zastosowań. Jak informuje Puls Biznesu, zespół profesora Jana Szopy-Skórkowskiego, biotechnologa z Uniwersytetu Wrocławskiego, stworzył zmodyfikowane ziarno lnu, z którego można produkować opatrunki, ułatwiające gojenie się ran. Z wytłoków lnianych może natomiast powstawać antybiotyk. Stworzono też recepturę oleju jadalnego o korzystnym stosunku kwasów omega-6 do omega-3, odpornego na utlenianie.

Jeśli znajdzie się finansowanie, to wszystko może się ziścić.

fot. wikipedia

czwartek, 1 grudnia 2011

Chicken tikka masala, czyli jaka to kuchnia

Na pierwszy rzut oka, wygląda jak danie typowo indyjskie, prawda?

fot. Polskie South Beach
Jak się jednak okazuje, korzenie tej potrawy są, najdelikatniej mówiąc, sporne. Najpewniej powstała ona gdzieś w połowie zeszłego wieku, ale nie wiadomo, czy było to w Indiach, czy w Wielkiej Brytanii. Nie ma też jednej, spójnej listy składników - przepisów jest masa, a jedyny element niezmienny to kurczak. Danie jest w UK tak bardzo popularne, że zostało ogłoszone brytyjską potrawą narodową. Jak więc widać, dania regionalne to pojęcie czysto umowne. Pomyślcie zresztą, jakie mają korzenie obecne w kartach dań wielu restauracji strogonowy i dewolaje, u nas doskonale znane i chętnie jadane. Nie ma jednorodnej kuchni danego kraju, bo tę tworzą mieszkańcy - a przepisy mogą się różnić w domach kilka kilometrów od siebie, nie mówiąc już o przeciwnych częściach kraju.

Co do samej potrawy: moim zdaniem, można zamiast tłustej śmietany dać chudszą, ale trzeba pamiętać o przyprawach. Ostra papryka, imbir, kolendra, czosnek - bez tego danie będzie mało wyraziste.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Kropla zdrowia z Lublina

Jakiś czas temu pisałam o rzepaku - w najlepszych słowach, bo to dodatek wart kupienia. Jak się okazuje, niebawem ruszy produkcja ekologicznego oleju rzepakowego.

fot. rgbstock

Naukowcy z  Instytutu Agrofizyki PAN w Lublinie planują uruchomić niewielką linię produkcyjną. Będzie to projekt pilotażowy, który umożliwi prześledzenie wszystkich etapów produkcji - tak, żeby w przyszłości można było uruchomić linie o większej przepustowości.

Olej ma mieć szczególne walory dzięki ekologicznej uprawie oraz warunkom produkcji - silos do przechowywania ziaren rzepaku będzie chłodzony i wypełniony azotem, a olej tłoczony na zimno, bez dostępu tlenu i światła. Gotowy produkt ma być pakowany w małe jednorazowe pojemniczki przeznaczone do otwarcia tuż przed dodaniem do potraw. Jednorazowe opakowania też będą wypełnione azotem.

Posłuży to zachowaniu w oleju cennych dla zdrowia związków, jak karotenoidy, tokoferole, sterole. Badania wskazują, że składniki te chronią nas przed nowotworami, chorobami serca czy chorobą Parkinsona.

Zakłada się, że linia będzie w stanie produkować około 300 litrów oleju dziennie. Przy tej wydajności, litr będzie kosztował około 80 zł. Fakt, to dużo, ale nie zapominajcie, że będzie specjalnie pakowany - tak, żeby dodać tylko porcję do sałaty i nie zużywać go dalej. Poza tym, jeśli eksperymentalna produkcja odniesie sukces, można liczyć na to, że zjawi się ktoś, kto zechce uruchomić produkcję na szerszą skalę, co obniży koszt litra oleju.

piątek, 25 listopada 2011

Sery z mleka koziego

Niektórzy z nas z uwagi na alergie źle znoszą mleko krowie. Substytutem może być mleko kozie. I nie, nie trzeba hodować kozy w ogródku - mleko kozie oraz wyroby z niego są dostępne w sklepach.

Jedną z najbardziej znanych polskich firm produkujących przetwory z mleka koziego jest DanMis, której produkty oznaczone są emblematem „Poznaj Dobrą Żywność” przyznanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Firma od wielu lat skupuje mleko kozie, a w tej chwili wytwarza z niego kilkanaście produktów - od mleka w proszku, przez jogurty, aż po roladki twarogowe. Pojawiły się też sery solankowe, klasyczne i w oleju z przyprawami.

Co ważne, DanMis dba o swoją stronę internetową - poza ciekawostkami o mleku i ofertą produktów, można tam również znaleźć listę wszystkich sieci sklepów oferujących ich produkty, i to z uwzględnieniem, gdzie który produkt można kupić. Mało tego - na stronie można też znaleźć przepisy na potrawy z serami (szkoda, że niektóre bez zdjęć).

czwartek, 24 listopada 2011

Strzeżcie się podróbek!

okrasa z gęsiny
Można byłoby przypuszczać, że czego jak czego, że żywności regionalnej nikt nie będzie podrabiać, bo to bezsensowne z biznesowego punktu widzenia. Najwyraźniej jednak takie rozumowanie nie działa dla wszystkich, bo w serwisie Portal Spożywczy znaleźć można historię o tym, jak to czytelnik tegoż serwisu kupił coś, co miało być okrasą z gęsi, a okazało się... podróbką!

Okrasa z gęsi to regionalna potrawa kaszubska, wpisana już w roku 2006 na listę produktów tradycyjnych. Jest to surowe mięso z gęsi, siekane tasakiem (czasem nawet z kośćmi), mieszane z tłuszczem, umieszczane w garnkach i konserwowane solą. Dodaje się ją do ziemniaków, zup, sosów, je się z chlebem...

W liście czytelnik pisze, że na liście składników znalazł MDOM (mięso drobiowe oddzielone mechanicznie). Nie ma się to nijak do oryginalnej wersji, poza tym - normy UE wskazują, że MOM można stsować tylko po obróbce termicznej.

Gdzie kupić oryginalną okrasę z gęsi? Znalazłam firmę Drobgen, która ma go w swojej ofercie. Niestety, jedyny sklep firmowy mają w Kartuzach. Czy ktoś widział prawdziwą okrasę z gęsi gdzie indziej w Polsce?

środa, 23 listopada 2011

Tydzień Żywności Ekologicznej


Stowarzyszenie Polska Ekologia ogłasza Tydzień Żywności Ekologicznej (28.11 - 04.12.2011). Obchodzić go można w prosty sposób: biorąc udział w którymś z wydarzeń organizowanych przez partnerów akcji i kupując choćby jeden polski produkt ekologiczny. Wystarczy wybrać się do sklepu czy na BioBazar, kupić eko-jajka, wyrabianą zgodnie z tradycjami, ekologiczną wędlinę, niepryskane warzywa. Warto też namówić znajomych. Fakt, żywność ekologiczna trudniej się przechowuje, jest droższa i mniej dostępna od typowej, ale warto pomyśleć i o własnym zdrowiu, i o środowisku naturalnym.

http://www.facebook.com/event.php?eid=127335177372789

Pełna lista wydarzeń biorących udział w obchodach Tygodnia Żywności Ekologicznej - tutaj

poniedziałek, 21 listopada 2011

PKE partnerem Targów Regionalia

Sukces! Partnerem Targów Produktów Regionalnych "Regionalia" został Polski Klub Ekologiczny, najstarsza polska organizacja ekologiczna sprzeciwiająca się traktowaniu środowiska jako dobra niczyjego. Celem działań PKE jest realizacja idei ekorozwoju, systematyczna poprawa stanu środowiska przyrodniczego oraz kształtowania poprzez powszechną edukację ekologiczną świadomości, że jakość życia zależy od zachowania równowagi między rozwojem cywilizacji technicznej a wartościami humanistycznymi.

środa, 16 listopada 2011

Podstawowe źródło witaminy C


Jeśli myślicie, że jest nim cytryna – nieprawda. Po pierwsze dlatego, że cytryny są w Polsce znane od niedawna w porównaniu z kapustą, a po drugie dlatego, że cytryna w formie plastra czy soku, dodana do wrzącej herbaty, traci wszystkie właściwości.

fot. wikipedia

Nie zachęcam oczywiście nikogo do zakwaszania herbaty kapustą kiszoną, ale już dobry bigos, kapusta z fasolą czy kapusta z grzybami, o surówce z kapusty kiszonej nie wspominając, to doskonały smak i dużo, dużo zdrowych składników. Poza wspomnianą witaminą C, kapusta zawiera wapń i żelazo, sok z kiszonej kapusty to bardzo dobry środek na trawienie, a kwas mlekowy powstający przy kiszeniu walczy z bakteriami.

W Polsce kapusta jedzona jest od wieków – z różnych zapisów można wywnioskować, że jest jedzona na naszych ziemiach już od 2500 lat! Można powiedzieć, że to jedno z najpopularniejszych polskich warzyw. Kapusta w postaci kiszonej uważana jest przez wielu obcokrajowców za całkowicie niejadalną, również z uwagi na intensywny aromat (chociaż spróbujcie powąchać sos rybny, znany w kuchni azjatyckiej). Kiszenie to jednak doskonała metoda na przechowanie warzyw przez zimę – należy pamiętać, że nie zawsze były lodówki i dostawy z drugiego końca świata. Nic więc dziwnego, że aż sześć wariantów kapusty kiszonej z różnych województw wpisanych jest na listę produktów regionalnych.

Z województwa dolnośląskiego pochodzi kapusta kiszona ślężańska, delikatnie doprawiana marchwią. W woj. lubelskim produkuje się kapustę kraśnicką – przepis na nią przekazywany jest z pokolenia na pokolenie, a do produkcji używane są w większości produkty z własnego gospodarstwa. W woj. lubuskim od 40 lat uprawia się kapustę „kamienna głowa”, z której produkowana jest kwaszona nadnotecka, biorąca nazwę od rzeki Noteci, przepływającej w pobliżu i tworzącej wyjątkowy mikroklimat. W woj. małopolskim popularna jest kapusta charsznicka – Charsznica to jedna z 18 wsi, gdzie jest uprawiana. Opolskie słynie z kapusty z Bobrowy, o intensywnym smaku i zapachu z nutą kminku. W województwie podlaskim głównym miejscem produkcji kapusty są nadnarwiańskie wsie, jak Kruszewo, Śliwno, Izbiszcze, Pańki – stąd nazwa kapusty: kruszewska. Zachodniopomorskie nie wyróżnia nazwy regionu, tamtejsza kapusta kiszona nazywa się po prostu „z beczki”.

A jak kapusta, to bigos. Ta typowa potrawa zimowa, świąteczna ma wiele wariantów, każdy robi ją trochę inaczej. Kluczowe jest jednak zaplanowanie gotowania, bo zapach jest wyjątkowo intensywny i trwały. Tutaj znalazłam ciekawy przepis – wymagający czasu i wielu składników, ale kuszący.

A co wy robicie z kapusty? Piszcie w komentarzach. 

wtorek, 15 listopada 2011

Jajka, ale jakie?


W przyszłym roku hodowcy kur-niosek muszą unowocześnić klatki. Wtedy bowiem wchodzą w  życie przepisy o nowych minimalnych wymiarach klatki dla kur: mają one mieć minimum 35 cm wysokości i być wyposażone między innymi w grzędę. Ministerstwo rolnictwa wieszczy, że taka zmiana przepisów spowoduje skok ceny jajek nawet o 30%. Ale czy rzeczywiście należy kierować się tylko ceną?

fot. rgbstock

W Polsce oferowane są cztery klasy jajek, jak chodzi o jakość życia kur je znoszących. Określane są cyframi od 0 do 3. Hodowle 0 to te, gdzie kury są szczęśliwe – tak się to umownie określa. Oznacza to, że kury mogą biegać po całym terenie i są karmione tylko naturalnymi paszami. Takie jajka są pełne witamin i minerałów, a ich żółtka są naturalnie ciemnożółte, prawie pomarańczowe. Te jajka są najdroższe.

Klasa 1 to chów wolnowybiegowy – tutaj kury niosą się na grzędach, ale mają dostęp do wybiegu na świeżym powietrzu. To także zdrowe i smaczne jajka, nieznacznie tańsze od tych z numerem 0.

Klasa 2 to chów ściółkowy – kury przebywają cały czas w kurniku, nie mają dostępu do wybiegu. Takie jajka często bywają większe niż te z klasy 0 i 1, a przy tym są tańsze.

Ostatnia klasa jajek to nr 3 – chów klatkowy. Kury siedzą w klatkach, ściśnięte, całe życie produkują jajka. Jajka z numerem 3 są najtańsze, ale potencjalnie najmniej zdrowe (z uwagi na paszę, jaką karmione są kury), no i powstają wskutek cierpienia innych istot.

I właśnie o te klatki chodzi. Co zabawne, Unia Europejska jest zdania, że jeśli hodowcy nie mają nowych klatek, to mogą przestawić się na inny typ chowu – choćby wolnowybiegowy. To zmieniłoby zupełnie proporcje produkcji jaj, bo w tej chwili, z uwagi na cenę, najwięcej sprzedaje się tych z numerem 3 i 2.

Może jednak warto pomyśleć nie tylko o finansach, ale też o zdrowiu własnym i dobrobycie innych istot i kupując jajka, wybrać te z niższym niż zwykle numerem? 

poniedziałek, 14 listopada 2011

Hummus jest dobry na wszystko

Pisałam sporo o polskich specjałach, ale nie należy zamykać się na inne smaki - w końcu kuchnia to przenikanie się kultur, zapożyczenia i twórcze zmiany.

fot. Polskie South Beach
Hummus to pasta z cieciorki (samo słowo hummus oznacza właśnie cieciorkę). W wersji tradycyjnej, cieciorka jest gotowana, ale na szczęście można się wesprzeć wersją puszkowaną, miękką. Proporcje czosnku, tahini (pasty sezamowej) i innych przypraw to rzecz indywidualna, ale poniżej podaję mój przepis wyjściowy:


1 puszka cieciorki
1 ząbek czosnku
sok z 1/2 cytryny
łyżka stołowa tahini (do kupienia np. w arabskie.pl)
szczypta soli
2 łyżki wody
2 łyżki oliwy

Cieciorkę opłukać, osączyć, ewentualnie zostawić kilka ziarenek do dekoracji. Dodać resztę składników, miksować do gładkości.

Można też kupić hummus gotowy - polecam ten marki whomus? - smakuje całkiem jak taki domowy.

Jak to jeść? Z warzywami lub pitą jako dip. Do mięsa, jako sos. Na całkowicie polskim chlebie razowym, z plastrem pomidora. Hummus można też doprawiać na różne sposoby, dodając paprykę w proszku, suszone pomidory, kminek, świeżą pietruszkę...

Najstarsze zapisy o hummus bin tahini (czyli cieciorce z pastą sezamową) pochodzą z XIII wieku. Hummus był wtedy inaczej zakwaszany (octem a nie sokiem z cytryny), podawano go też nie w formie gęstej, miękkiej pasty, ale rozprasowany i wysuszony.

piątek, 11 listopada 2011

Gęsina nie tylko na św. Marcina

Amerykanie mają swojego indyka, którego podają na Święto Dziękczynienia. Od kilku lat w Polsce wraca tradycja jedzenia gęsiny. Kiedyś gęsi jadano często i chętnie, ale do niedawna gęsina była na polskich stołach rzadkością.

fot. gesina.pl
Wyroby z gęsi to nie tylko foie gras, pyszne, choć tłuste i dyskusyjne, jak chodzi o komfort życia gęsi (chociaż odchodzi się od tradycyjnego tuczenia na rzecz metod bardziej humanitarnych).

Mimo że gęsina uważana jest za mięso tłuste, nie jest to prawda - zawiera o wiele mniej tłuszczu niż wołowina, a dzięki temu, że gęsi są karmione najlepszymi paszami, jest to też mięso zdrowe. Gęsina to dużo sycącego białka, ale też witaminy (A, E, B), minerały (potas, fosfor, magnez) i nienasycone kwasy tłuszczowe.

11 listopada to dzień, kiedy gęsina jest chętnie jedzona i podawana, także w restauracjach, ale warto jeść ją cały rok. W serwisie Durszlak, agregatorze blogów kulinarnych, znajdziemy wiele smacznych przepisów. Listę restauracji oferujących gęsinę znajdziemy w serwisie gesina.pl

środa, 9 listopada 2011

Makaron jajeczny z Ludwina


Pamiętacie czasy gospodarki planowanej, kiedy kupowało się nie to, co się chciało, a to, co pojawiło się w sklepie? Ja pamiętam – wtedy też trwały dyskusje o jakości makaronu, który oceniany był najczęściej przez pryzmat liczby jaj. I tak, makaron czterojajeczny był nabytkiem pożądanym ze wszech miar.

fot. lubelskie.pl

Nie wiadomo, z ilu jaj produkowany jest makaron z Ludwina, ale ten produkt z województwa lubelskiego to jeden z polskich produktów tradycyjnych. Wyrabiany jest z mąki (pszennej, typ od 450 do 550), jaj oraz wody. Tak powstaje odpowiednio sprężyste ciasto, które następnie zostaje rozwałkowane i podzielone tak, aby stworzyć makaron typu nitki, wstążki, gniazdka, rurki, świderki i wiele innych kształtów. Tradycyjna metoda niewiele się współcześnie zmieniła. Co prawda zamiast stolnicy mamy mieszarkę, zamiast wałka – system walców, zamiast noża – specjalne urządzenia tnące, a sam makaron suszony jest w specjalnej komorze, a nie nad piecem, ale smak jest ten sam. Makaron jemy w zupach (ach, dyskusje na temat wyższości pomidorowej z makaronem nad pomidorową z ryżem), w daniach głównych, w typowych daniach świątecznych, jak makaron z makiem czy łazanki z grzybami.

wtorek, 8 listopada 2011

6 bardzo zdrowych produktów


Co jeść, żeby być zdrowym? Powiedzenie o pięciu porcjach warzyw i owoców znamy, ale jakie warzywa wybierać?

fot. rgbstock.com

Po pierwsze – pomidory, w każdej formie (chociaż radzę unikać mocno słodzonego ketchupu – lepiej wybrać niskosłodzony lub słodzony inną substancją niż cukier ketchup ekologiczny, o czym pisałam tutaj). Surowe są doskonałe do kanapek, do sałat. Suszone, marynowane w oliwie można zmiksować na pastę do pieczywa albo dodać do sałaty, sprawdzają się też jako przekąski. Sos pomidorowy zawiera nawet więcej dobroczynnego likopenu niż pomidory surowe, więc warto go jeść często. Lepiej jednak nie przesadzać przy tym z ilością makaronu – węglowodany są nam potrzebne, ale ich nadmiar może powodować tycie. Warto też pamiętać o soku pomidorowym i o sokach wielowarzywnych, zwykle tworzonych na bazie soku pomidorowego. Są obłędnie wręcz zdrowe, a przy tym smaczne – jeśli je odpowiednio doprawić. Polecam świeżo zmielony pieprz i zioła.

Po drugie – szpinak i inne odmiany zieleniny; im ciemniejsze liście, tym lepiej. Te rośliny zawierają dużo beta-karotenu, kwasu foliowego, witaminy C, E i K. Ich regularne spożywanie pomaga obniżyć ciśnienie i poziom cholesterolu, wpływa dodatnio na wzrok, redukuje ryzyko wylewu i chorób serca. Nie zachęcam nikogo do szpinaku w wersji, jaką wiele osób pamięta z dzieciństwa, czyli pozbawionej smaku brei. Zamiast tego, można surowy szpinak podać w sałacie jak sushi, uduszony zmiksować, wymieszać z ricottą i zapiec w muszlach makaronowych albo po prostu poddusić go z fetą i pomidorami i wymieszać z ugotowanym makaronem. Pycha!

Po trzecie – orzechy włoskie. To świetne źródło białka i zdrowych tłuszczów. Orzechy włoskie zawierają też kwasy tłuszczowe omega-3, korzystne dla serca. Z orzechami nie można jednak przesadzać – wystarczy kilkanaście sztuk dziennie.

Po czwarte – jagody. Badania wskazują, że zawarte w nich składniki mogą mieć działanie antyrakowe. Jagody to też naturalny sposób na dobry wzrok i dobrą pamięć. Poza tym, są pyszne – czy to jedzone solo, czy dodane do porannego musli.

Po piąte – owoce granatu. Trudne w obieraniu owoce zawierają flawonoidy (to ten sam dobry dla zdrowia składnik, który znamy z wina i czekolady). Dodawaj pestki do sałat, szczególnie tych z mięsem kaczki czy indyka, doskonale pasują do siebie.

Po szóste – słodkie ziemniaki. Warzywo w Polsce mało znane, a szkoda. Słodkie ziemniaki zawierają karotenoidy, w tym beta-karoten, witaminę C, wapń, potas, pomagają zredukować poziom „złego” cholesterolu LDL, obniżają ciśnienie, a także podnoszą odporność na przeziębienia – co jest ważne zwłaszcza w te chłodne miesiące.

Źródło: South Beach Diet

poniedziałek, 7 listopada 2011

Śląskie niebo (w gębie)


Czyli wyjątkowy mięsny kompot.

fot. wikipedia

Chociaż kompot i mięso rzadko występują w jednym daniu, to śląskie niebo, czyli typowo świąteczna potrawa regionalna, łączy te dwa smaki. Podstawą dania są suszone owoce, które namacza się, a następnie gotuje razem z mięsem. Ugotowane mięso wyjmuje się z garnka, w którym został rzadki sos. Zostaje on zagęszczony – najczęściej przy pomocy zasmażki lub powideł. Doprawia się go cukrem, cynamonem, solą oraz skórką i sokiem z cytryny. Pokrojone w plastry mięso polewa się sosem. Podaje się z kluskami lub buchtami (pyzami drożdżowymi). Danie w tej formie zostało wpisane na listę produktów regionalnych.

Tego rodzaju ciężkie danie może być ciekawostką kulinarną, ale można je nieco odchudzić i uwspółcześnić. Moja propozycja to karkówka (w wersji chudszej – schab) z owocami.


  • 1 kg karkówki lub schabu, pokrojone w plastry
  • 20 dag suszonych śliwek bez pestek
  • 20 dag suszonych moreli
  • Sól
  • Pieprz
  • Majeranek
  • Woda


Mięso ułożyć w garnku, zasypać owocami, doprawić przyprawami. Wlać 2 szklanki wody, dusić godzinę – półtorej (aż mięso będzie miękkie) na małym gazie, przykryte.

piątek, 4 listopada 2011

Gruszki szaruszki w syropie


Całkiem niedawno, bo 22 lipca 2011 roku na listę produktów tradycyjnych trafiły pyszne gruszki marynowane, tradycyjnie przygotowywane na Pomorzu i Kujawach.


Grusza to drzewo charakterystyczne dla Kujaw, często pojawia się w herbach miast tego regionu. Gruszki używane były do wielu potraw, nawet do czerniny. Ale wróćmy do gruszek szaruszek – to owoce odmiany Salisbury, mające szary odcień. W słoiku mają być widoczne połówki gruszek z ogonkami, doprawione goździkami. To doskonały dodatek do mięs, zarówno ciepłych, jak i zimnych. Ja polecam marynowane gruszki do pasztetu, smakuje wybornie!

Dokładny przepis znaleźć można w poradniku „Smacznie i zdrowo od rana do wieczora” autorstwa Jadwigi Kłossowskiej: „3 kg gruszek bergamotów, 1,5 kg cukru, 1 szklanka octu 6-procentowego, 1 szklanka wody, 15-20 (garść) goździków. (…) Można jednak przyrządzić w occie i inne gatunki gruszek (…). Gruszki obrać, pozostawiając szypułkę, zaś gniazdo nasienne wyjąć (…).Gruszki po obraniu od razu wkładać do wody zakwaszonej octem (2 łyżki na miskę wody), by nie czerniały. Jednocześnie przygotować syrop. W płaskim rondlu zalać cukier octem i wodą, dodać goździki i gotować mieszając, aż cukier zupełnie się rozpuści. Wówczas włożyć gruszki i na słabym ogniu gotować, aż nabiorą złocistego koloru i staną się lekko szkliste. Po wystudzeniu złożyć do słojów twistów (…). Przechowywać w ciemnym miejscu”. 

środa, 2 listopada 2011

Słodko i zdrowo


9 na 10 osób, które znam, może sobie odmówić wielu przysmaków, ale nie słodyczy. A od jakiegoś czasu tyle się czyta w mediach o szkodliwości cukru. Z drugiej strony, glukoza jest organizmowi potrzebna. Jak to pogodzić?

fot. sxc.hu

 Zwykle “biała śmierć” mówiło się o soli. Ostatnio jednak lekarze zaczynają przyznawać, że sól, jedzona z umiarem, może nie jest aż taką trucizną. Ale żeby nie było nudno, teraz wrogiem został cukier. I to nie tylko ten biały, krystaliczny, który sypiemy do herbaty, kawy czy ciast pieczonych w domu, ale też cukry proste, które powstają w organizmie wskutek zjedzenia owoców czy potraw węglowodanowych. Stąd odejście od bułeczek, białego ryżu, złociście zrumienionego pieczywa tostowego… Zamiast tego, jemy ryż brązowy lub dziki, pieczywo pełnoziarniste, a najlepiej orkiszowe, takiż makaron, a ciastka maślane zastępujemy otrębowymi placuszkami. Nie są złe, ale nie należy wpadać w panikę. 

Wystarczy patrzeć na to, co jemy, bo według wytycznych dotyczących diety, opublikowanych w 2010 w USA, powinniśmy pilnować, żeby cukier w potrawach, spożywany przez nas każdego dnia, nie przekraczał 5% normy kalorycznej. Czyli jeśli jemy, powiedzmy, 2000 kalorii dziennie, cukry nie powinny przekraczać 100 kalorii. To jakieś 25 gramów, czyli sześć łyżeczek. Tyle tylko, że trudno tego dokładnie upilnować – bo o ile wiemy, ile słodzimy kawę, to trudno się dowiedzieć, jaka jest zawartość cukru w batoniku, jaka w sosie do kanapek (tak!), a jaka – w napoju energetycznym czy soku, który popijamy cały dzień. Badania wykazują, że aż 36% przyjmowanego codziennie cukru pochodzi z napojów gazowanych, energetycznych i soków, a tylko 6% - ze słodyczy. Warto więc pomyśleć nad tym, czy codzienne wypijanie litrowego kartonu soku czy trzech puszek napoju mającego zastąpić kawę jest sensowne. Lepiej przestawić się na zieloną herbatę (bez cukru!) i zwykłą wodę, a kiedy koleżanka z pracy znów przyniesie domowe ciasteczka, poczęstować się jednym – pominąwszy przyjemność dla nas, jej też będzie miło, jeśli jej wysiłki zostaną docenione.

A dla tych, którzy chcą zamienić cukier biały na coś „zdrowszego”, moja rada: syrop z agawy. Wygląda jak miód, smakuje słodko, nadaje się i do słodzenia napojów, i do wypieków. Ma niższy indeks glikemiczny od miodu, więc nie podnosi tak bardzo poziomu cukru. A to oznacza, że nie będziemy głodni zaraz po wypiciu słodzonej nim herbaty. Miodem lepiej nie słodzić – w wysokiej temperaturze traci wszystkie swoje zdrowotne właściwości, podobnie jak sok z cytryny.

Na podstawie artykułu Jennifer LaRue Huget w Washington Post.

wtorek, 1 listopada 2011

Sery Old Poland

Sery to domena wielu krajów - Francji, Włoch, Anglii... Rzadko jednak myślimy o polskich wytwórniach. A powinniśmy - bo w Polsce powstają bardzo ciekawe odmiany sera.

fot. oldpoland.pl

W pierwszej połowie XX wieku w Radzyniu Podlaskim powstała spółka mleczarska, oparta na zasadach spółdzielczych. Dziś to miejsce, czyli Spółdzielcza Mleczarnia Spomlek w Radzyniu Podlaskim to pionier w produkcji serów długodojrzewających. Od 2010 roku sery z Radzynia Podlaskiego oferowane są pod wspólną nazwą Old Poland.

W ofercie spółdzielni znaleźć można:
Bursztyn - podobny do słynnego włoskiego Grana Padano
Rubin o zdecydowanym aromacie, stworzony przez radzyńskiego serowara, Wojciecha Stysia
Grand Radamer, typowy ser "z dziurami", nawiązujący do produkcji szwajcarskich
Grand Gouda, delikatny ser o posmaku mleka i masła

Sery Old Poland mozna kupić w sklepach i supermarketach w całym kraju. Adresy - tutaj.

poniedziałek, 31 października 2011

Eko produkty mleczne z Podkarpacia


Na Podkarpaciu, w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Jasienica Rosielna powstają smaczne i zdrowe wyroby ekologiczne – mleko, wiejski twaróg półtłusty oraz masło.



Produkowane są z mleka pochodzącego  z gospodarstw ekologicznych posiadających certyfikat zgodności z zasadami rolnictwa ekologicznego. To, co je wyróżnia, to krótki termin przydatności – 8 dni dla mleka, 14 dla twarogu i 30 dla masła. To znaczy, że nie są sztucznie ulepszane ani chronione przed rozkładem.

Mleko i jego przetwory to źródło białka, soli mineralnych i witamin A, D, E, B i C, a także bakterii kwasu mlekowego. Wyroby mleczne zapewniają prawidłowy rozwój dzieciom, ale powinni je uwzględnić w diecie także dorośli (i nie, mleko do kawy nie wystarczy). Dzięki przetworom mlecznym, zapewniamy sobie prawidłową budowę kości, mięśni i układu nerwowego.

Ekologiczne produkty z OSM Jasienica Rosielna można kupić na Podkarpaciu – lista sklepów znajduje się tutaj. W Warszawie można się w nie zaopatrywać w soboty na Biobazarze – szczegóły tu.


czwartek, 27 października 2011

Rogale świętomarcińskie

Kiedyś dostępne tylko w Poznaniu i tylko w okolicach 11 listopada, dziś znane w całej Polsce. Niedługo powinny się pojawić w autoryzowanych punktach. A skąd i po co ta autoryzacja?

fot. wikipedia

Tradycja pieczenia rogali ze słodkim nadzieniem sięga czasów pogańskich - kształt rogala nawiązywał bowiem do rogów wołów, które składano w ofierze. Rogale były elementem zastępczym. Kościół chrześcijański powiązał smaczne rogale ze świętym Marcinem - tutaj kształt ciastka nawiązuje do podkowy, którą miał zgubić koń świętego. W czasach bliższych nam, do wypieku rogali powrócono pod koniec XIX wieku w jednej z poznańskich parafii - bogaci płacili za rogale, biedni otrzymywali je za darmo.

Współcześnie produkowane rogale mogą nazywać się "marcińskie" lub "świętomarcińskie" tylko wtedy, jeśli spełniają wymogi dotyczące składu (muszą być wypiekane z ciasta półfrancuskiego, nadzienie musi zawierać  biały mak, wanilię, mielone daktyle lub figi, cukier, śmietanę, rodzynki, masło i skórkę pomarańczową) i mają certyfikat Kapituły Poznańskiego Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego. Rogale znajdują się od 2008 roku w rejestrze chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych w Unii Europejskiej.

Do 11 listopada jeszcze trochę czasu. Jeśli lubisz piec słodycze, polecamy przepis na rogale - znajdziesz go w blogu Every Cake You Bake.

środa, 26 października 2011

Ślimaki na polskich stołach


Danie kojarzące się nam z kuchnią francuską w Polsce nie jest bardzo popularne. Do tego stopnia, że Wacław Potocki, polski poeta barokowy, opisał swoje obrzydzenie na ich widok w wierszu „Bankiet włoski” (więcej o tym można przeczytać na stronie Pałacu w Wilanowie). 

fot.sxc.hu

Nie wdając się w dyskusje o gustach kulinarnych – ślimaki to polski towar eksportowy. Z uwagi na to, że eksport mocno przetrzebił jego populację, Minister Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa wydał w 1995 roku rozporządzenie, które ogranicza terminy zbiorów – od 1 do 31 maja, rozmiary dopuszczonych do zbiorów ślimaków (średnica muszli musi przekraczać 30 mm). Tereny co roku wyznacza wojewoda. 

Nie znaczy to jednak, że polski eksport (głównie do Francji) ogranicza się do tego, co znajdziemy w lasach i na łąkach. Istnieją wyspecjalizowane gospodarstwa produkcyjne, gdzie ślimaki (winniczki, ale też ślimaki afrykańskie, osiągające większe rozmiary) są hodowane. Jak wynika z artykułu z Gazety Prawnej, na ślimakach można sporo zarabiać – kilkadziesiąt ton można sprzedaż za kilkaset tysięcy złotych. Opisany w artykule przedsiębiorca, właściciel firmy Snails Garden, oferuje na stronie książki specjalistyczne, doradza też, jak zacząć.

wtorek, 25 października 2011

Łosoś, polskie sushi

Jak surowa ryba, to sushi. Tak nam się kojarzy. A jednak w Polsce również jadano i nadal się jada surowe ryby, konserwowane w soli.

Surowy łosoś bałtycki solony to potrawa, która jest na liście produktów tradycyjnych już od 2 kwietnia 2008. Zgłoszenie przesłano z Jantara, miejscowości znanej z tradycji rybackich. Na zdjęciu wygląda apetycznie. Niestety, Ministerstwo Rolnictwa, które pisze obszernie o tradycji połowu łososia bałtyckiego, nie podaje przepisu, ale w Internecie znalazłam kilka interesujących wersji, np. tu i tu.

Co ciekawe, w Polsce łososia bałtyckiego trudno kupić, bo większość połowu idzie na eksport (głównie do Francji). Czasem można dostać tę rybę w nadmorskich smażalniach. Smakuje ponoć zupełnie inaczej niż łosoś hodowlany. Oryginalnego polskiego łososia w wersji surowej - solonej można spróbować np. w Gospodarstwie Agroturystycznym "Leśna Zagroda", mieszczącym się w Jantarze.

poniedziałek, 24 października 2011

Czy frytki z ketchupem mogą być zdrowe?

Kiedy myślimy o niezdrowym, tuczącym, śmieciowym jedzeniu, jedno z pierwszych skojarzeń to frytki z ketchupem. Tłuste i okropne, ale kto ich nie lubi? Jak się okazuje, można tę potrawę podać w zdrowszej formie.

Po pierwsze - ziemniaki. To jedno z najpopularniejszych w naszej szerokości geograficznej źródeł witaminy C, więc same w sobie nie są niezdrowe (chociaż mają wysoki indeks glikemiczny - czyli mocno podnoszą poziom glukozy we krwi, co w krótkim czasie powoduje znaczny jej spadek i nawrót głodu; temat IG uprościłam, ale jeśli chcecie, mogę napisać więcej - proszę o info w komentarzach). To, co sprawia, że frytki - te kupowane jako mrożonki czy oferowane w barach - są niezdrowe, to duża ilość użytego do przygotowania tłuszczu. Jeśli zrobić je w domu, frytki będą o wiele zdrowsze, a przy okazji o wiele bardziej smaczne.

Przepis na zdrowe frytki
2 duże ziemniaki
1 łyżeczka oliwy
sól
pieprz
oregano

Rozgrzać piekarnik do 200C. Wyłożyć blachę folią aluminiową.

Ziemniaki obrać, pokroić w słupki. Skropić oliwą, posypać solą, pieprzem, oregano.

Wstawić na blasze do piekarnika na 20 minut. Po tym czasie sprawdzić - powinny być miękkie, częściowo zrumienione.

A co z ketchupem?

fot. sxc.hu

Ketchup warto kupować z rozwagą. Po pierwsze, należy zwrócić uwagę na skład. Niedrogie produkty często poza pomidorami zawierają całą masę dodatków, które mają zwiększyć ilość produktu końcowego, jednocześnie redukując cenę. Z kolei "wysokopółkowe" ketchupy znanych marek zwykle na 2-3 miejscu składu zawierają cukier - wpływający na smak i konserwujący. Minus jest taki, że każda łyżeczka takiego ketchupu to dodatkowe, niechciane kalorie. I mimo że ketchup sam w sobie zawiera dobroczynny, antyrodnikowy likopen (jest go więcej w przetworach z pomidorów niż w surowych owocach!), to jednak cukier sprawia, że taka przyprawa jest mało pożądana dla naszego organizmu.

Kolejna sprawa to wybór takiego ketchupu, który zawiera tego dobroczynnego likopenu jak najwięcej. A, jak wskazują wyniki badań, opublikowane w Journal of Agricultural and Food Chemistry, przetwory organiczne mają ich więcej - nawet do trzech razy więcej!

Gdzie zatem szukać ketchupu? W supermarketach, radzę przejrzeć półki z żywnością organiczną i ekologiczną. Warto też wstąpić do sklepu z taką żywnością - pojawia się ich coraz więcej, zarówno w centrach handlowych, jak i poza nimi. Pozostaje też wersja dla lubiących zakupy z dostawą do domu - sklepy internetowe. Ketchupy z dobrym składem (najlepsze są te dla dzieci - nie zawierają substancji słodzących innych niż sok jabłkowy, nie ma w nich też zagęszczaczy, bo nawet te naturalne nie są nam do życia potrzebne) znajdziesz np. w Sklepie Dietetycznym, sklepie Na Diecie, sklepie EkoSmak czy w sklepie Żółty Cesarz.

piątek, 21 października 2011

Orkisz, posiłek gladiatorów

Mimo że w Polsce orkisz, a ściślej mówiąc - pieczywo orkiszowe to żadna nowość, bo orkisz uprawiano od dawna, to jednak dopiero od kilku lat trwa swoisty boom na wypieki z mąki orkiszowej. Wszystko wiąże się ze stopniową zmianą trybu życia na zdrowszy. Orkisz zawiera więcej białka niż pszenica zwyczajna (bo orkisz to jedna z odmian pszenicy). Zawiera też więcej łatwo przyswajalnego glutenu, cynku, miedzi i selenu oraz witamin A, E i D.



Czerkieska mąka orkiszowa, wytwarzana w miejscowości Jasień (świętokrzyskie) od 2008 roku wpisana jest na Listę Produktów Tradycyjnych. Tu można przeczytać o niej więcej.

Czy jednak orkisz to nie wyrzeczenie na rzecz smaku? Absolutnie nie. Pieczywo orkiszowe jest bardzo smaczne, na pochwałę zasługują też makarony orkiszowe i kasze orkiszowe - znajdziesz je w sklepach z żywnością, np. w Ekozakupy24.pl. A co do mąki orkiszowej - można z niej upiec fantastyczną pizzę czy cebularz.

środa, 19 października 2011

Książka kucharska: "Kuchnia podlaska"

Ładnie wydana książka autorstwa Andrzeja Fiedoruka to bardzo ciekawa propozycja. Po pierwsze, masa tu przepisów - od zup, przez pieczyste aż po ryby. Ale to nie wszystko. Pomiędzy przepisami kryje się sporo historii o przeszłości, o dawnej kuchni, o pochodzeniu nazw potraw czy prozdrowotnych właściwościach tych czy innych produktów. "Kuchnię podlaską" można czytać jak wspomnienia - tym bardziej, że w dzisiejszych czasach przygotowanie klopsa z sarniny, o chrapach z łosia na zimno nie mówiąc, jest mało możliwe.

Doskonały prezent dla wszystkich gotujących!

wtorek, 18 października 2011

Rzepak, oliwka Północy

Jakiego oleju używacie w domu?

Jeśli rzepakowego - to świetnie. Bo jest zdrowszy od oliwy z oliwek, a przy tym to nasz regionalny produkt (nie tylko, ale nie czepiajmy się szczegółów). Nie znaczy to, że oliwa z oliwek jest nagle niedobra - bo jest dobra, zdrowa i smaczna, ale olej rzepakowy zawiera więcej kwasu linolowego, czyli tak pożądanego omega-6 niż oliwa, a mniej od oliwy niekorzystnych dla zdrowia kwasów tłuszczów nasyconych.

fot. rgbstock
Jednym z miejsc w Polsce, gdzie tradycyjnie wyrabia się olej rzepakowy, jest Roztocze. Tam powstaje olej świąteczny roztoczański, o wyjątkowym smaku i aromacie. Pierwsze wzmianki o produkcji sięgają XVII wieku, a z uwagi na niekorzystne warunki do uprawy mechanicznej, technologia niewiele się zmieniła przez ten czas. Jedyna większa zmiana zaszła około pół wieku temu - wtedy drewniane, napędzane ręcznie olejarnie zostały zastąpione maszynami z żeliwa i stali, zasilanymi elektrycznie. Wymieniono też prażak ręczny, zastępując go mieszadłem elektrycznym, więc miazga się nie przypala, co wpływa na jakość oleju. Prasa hydrauliczna umożliwia ustalenie ciśnienia wyciskania, jednocześnie ograniczając temperaturę miazgi. To też dobrze wpływa na smak i zapach produktu końcowego.

Olej świąteczny można kupić np. w Olejarni Świątecznej, mieszczącej się w Łabuniach nieopodal Zamościa, a także w serwisie natoobe.pl. Nie piszę "w sklepie", bo natoobe.pl to platforma gromadząca produkty wielu producentów. Można tam znaleźć dużo produktów lokalnych, organicznych, ekologicznych.

poniedziałek, 17 października 2011

Co to jest żywność ekologiczna?

Często stykamy się z tym określeniem - w sklepach, na straganach, podczas jarmarków żywności, na opakowaniach... Jak to naprawdę jest z żywnością ekologiczną?

Po pierwsze, taka żywność musi być produkowana metodami rolnictwa ekologicznego. A to oznacza, że nie są używane nawozy sztuczne (można natomiast używać nawozów zielonych, kompostu, obornika, wapnowania), zamiast wielkich pól obsianych tym samym mamy mozaikę różnych upraw, zwierzęta są karmione naturalnie, bez antybiotyków czy hormonów.

Po drugie, żywność ekologiczna musi powstawać w sposób zrównoważony, czyli tak, żeby nie obciążać środowiska bardziej, niż robią to naturalne ekosystemy, w dużym stopniu powstawać w sposób niezależny od nakładów zewnętrznych oraz umożliwiać zachowanie oraz rozwój wsi i rolnictwa.

fot. http://ec.europa.eu/agriculture/organic/home_pl
(tak, mogłam dać zdjęcie łanów zbóż, ale to prosiątko jest przeurocze!)

Wracając do żywności ekologicznej - nie jest tak, że wystarczy spełnić powyższe warunki i już jest się producentem żywności ekologicznej. Rolnicy, którzy do tej pory prowadzili uprawy i hodowle w sposób tradycyjny, muszą przejść dwuletni okres przejściowy, zanim wejdą na rynek z żywnością eko. Oczywiście, można łączyć produkcję tradycyjną i eko, ale trzeba je wyraźnie oddzielić. Szczegóły, które mogą zainteresować osoby chcące zająć się produkcją żywności eko, można znaleźć tu. Wszyscy kupujący zaś powinni przeczytać tekst pod tym linkiem, gdzie wyjaśnione są wątpliwości dotyczące jakości produktów eko, ich smaku oraz kosztów produkcji.

piątek, 14 października 2011

Pierekaczewnik, czyli pieróg inaczej

Pierekaczewnik to potrawa kuchni białoruskiej i tatarskiej, w Polsce do spróbowania w Kruszynianach, w gospodarstwie agroturystycznym Dżennety Bogdanowicz.

fot. wrotapodlasia.pl
W gospodarstwie można się zatrzymać na weekend, zwiedzić okolicę, a przy okazji spróbować tatarskich specjałów. Od razu uprzedzam, to nie jest jedzenie lekkostrawne - dużo tu smażenia, pieczenia, grzybów, kapusty. Ale są to smaki wyjątkowe, w Polsce mało znane. Póki pogoda jest przyjazna, warto do Kruszynian pojechać - to tylko 50 km od Białegostoku.

W serwisie Wrota Podlasia znalazłam przepis na pierekaczewnik, ale nie wiem, czy to rzeczywiście takie proste, czy nie ma jakiegoś tajnego składnika.

czwartek, 13 października 2011

Redykołka, czyli nic się nie marnuje

Na pewno znacie pyszne oscypki. To chyba jedna z tych pamiątek, którą każdy przywozi sobie z wycieczki na Podhale.

Jak się okazuje, oszczędni i zaradni górale produkowali także mniejsze serki - z resztek mleka, których nie wystarczyłoby już na duży oscypek. Takie resztki formowane były w kształty zwierzątek. Nazywa się je redykołkami, co nawiązuje do czasu, kiedy powstawały - podczas redykania się (powrotu) owiec z hal do domu.

fot. potrawyregionalne.pl
Takie serki - figurki były solone, podobnie jak oscypki, ale nie wędzone. Pachną wędzonym serem, smakują słonawo.

Sprzedaż prowadzą między innymi Tatrzańsko-Beskidzka Spółdzielnia Producentów „Gazdowie” oraz firma Antar.

środa, 12 października 2011

Leczenie miodem

W poprzednim wpisie pisałam o tym, że miód ma wiele dobroczynnych właściwości. Jak się okazuje, w okolicach Warszawy można się poddać leczniczemu zabiegowi w komorze atmosfery pszczelej.

Brzmi dziwnie? Być może, ale według słów gospodarzy Apisołtysówki, przebywanie w takiej komorze doskonale robi na wszelkie dolegliwości układu oddechowego. Właściciele tego gospodarstwa agroturystycznego specjalizują się w produkcji pszczelarskiej - a to oznacza nie tylko pyszne miody, ale też dające piękny płomień, zdrowe świece woskowe. Wiedzą oni też, jak dbać o zdrowie, stosując produkty pszczelarskie.

Fot. agroturystyka.pl
Apisołtysówka mieści się w miejscowości Leszno pod Warszawą. Dane adresowe oraz cennik znajdziesz tu.

poniedziałek, 10 października 2011

Miód kurpiowski

Pogoda zrobiła się jesienna, więc z pewnością wiele osób przypomni sobie o dobroczynnych właściwościach miodu. Jest go wiele rodzajów, ale jeśli chodzi o produkty regionalne, to chyba najpopularniejszy jest miód z nektaru roślin - o miodzie spadziowym napiszę innym razem. O ile uznanych za produkty regionalne miodów jest kilkadziesiąt (co można sprawdzić na stronie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi), o tyle miód kurpiowski to chyba jeden z bardziej znanych. 


Tradycje jego wytwarzania sięgają XV wieku - Miody kurpiowskie docierały na dwory królewskie i książęce, a także do klasztorów i dworów magnackich. Kurpiowscy bartnicy w nagrodę otrzymywali przywileje, a pozyskiwanie miodu chronione było regaliami - czyli certyfikatami wydawanymi przez dwór królewski. Bartnicy walczyli o swoje prawa i mieli duży wpływ na ich kształtowanie, o czym szerzej można przeczytać tu


Co roku, w Zawodziu koło Myszyńca odbywa się impreza pod nazwą "Kurpiowskie miodobranie". Można tam kupić doskonały miód, na gości czeka też wiele innych rozrywek, co sprawia, że za każdym razem przyjeżdżają tam dziesiątki tysięcy odwiedzających. 


A sam miód? Przed krystalizacją jest gęsty, płynny, w kolorze od słomkowego do brązowego, czasem z lekkim zielonkawym zabarwieniem, co wskazuje na zawartość spadzi. Zapach jest wyraźny, korzenny. 


Miód ma wiele zastosowań zdrowotnych - sprawdzi się i przy przeziębieniu, i przy spierzchniętych ustach. Jednak uwaga - miodu nie podgrzewamy, bo wtedy traci swoje walory. Dodany do kubka z gorącą herbatą osłodzi ją, ale nie pomoże w przeziębieniu. Lepiej rozpuścić go w letniej wodzie.