poniedziałek, 28 listopada 2011

Kropla zdrowia z Lublina

Jakiś czas temu pisałam o rzepaku - w najlepszych słowach, bo to dodatek wart kupienia. Jak się okazuje, niebawem ruszy produkcja ekologicznego oleju rzepakowego.

fot. rgbstock

Naukowcy z  Instytutu Agrofizyki PAN w Lublinie planują uruchomić niewielką linię produkcyjną. Będzie to projekt pilotażowy, który umożliwi prześledzenie wszystkich etapów produkcji - tak, żeby w przyszłości można było uruchomić linie o większej przepustowości.

Olej ma mieć szczególne walory dzięki ekologicznej uprawie oraz warunkom produkcji - silos do przechowywania ziaren rzepaku będzie chłodzony i wypełniony azotem, a olej tłoczony na zimno, bez dostępu tlenu i światła. Gotowy produkt ma być pakowany w małe jednorazowe pojemniczki przeznaczone do otwarcia tuż przed dodaniem do potraw. Jednorazowe opakowania też będą wypełnione azotem.

Posłuży to zachowaniu w oleju cennych dla zdrowia związków, jak karotenoidy, tokoferole, sterole. Badania wskazują, że składniki te chronią nas przed nowotworami, chorobami serca czy chorobą Parkinsona.

Zakłada się, że linia będzie w stanie produkować około 300 litrów oleju dziennie. Przy tej wydajności, litr będzie kosztował około 80 zł. Fakt, to dużo, ale nie zapominajcie, że będzie specjalnie pakowany - tak, żeby dodać tylko porcję do sałaty i nie zużywać go dalej. Poza tym, jeśli eksperymentalna produkcja odniesie sukces, można liczyć na to, że zjawi się ktoś, kto zechce uruchomić produkcję na szerszą skalę, co obniży koszt litra oleju.

piątek, 25 listopada 2011

Sery z mleka koziego

Niektórzy z nas z uwagi na alergie źle znoszą mleko krowie. Substytutem może być mleko kozie. I nie, nie trzeba hodować kozy w ogródku - mleko kozie oraz wyroby z niego są dostępne w sklepach.

Jedną z najbardziej znanych polskich firm produkujących przetwory z mleka koziego jest DanMis, której produkty oznaczone są emblematem „Poznaj Dobrą Żywność” przyznanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Firma od wielu lat skupuje mleko kozie, a w tej chwili wytwarza z niego kilkanaście produktów - od mleka w proszku, przez jogurty, aż po roladki twarogowe. Pojawiły się też sery solankowe, klasyczne i w oleju z przyprawami.

Co ważne, DanMis dba o swoją stronę internetową - poza ciekawostkami o mleku i ofertą produktów, można tam również znaleźć listę wszystkich sieci sklepów oferujących ich produkty, i to z uwzględnieniem, gdzie który produkt można kupić. Mało tego - na stronie można też znaleźć przepisy na potrawy z serami (szkoda, że niektóre bez zdjęć).

czwartek, 24 listopada 2011

Strzeżcie się podróbek!

okrasa z gęsiny
Można byłoby przypuszczać, że czego jak czego, że żywności regionalnej nikt nie będzie podrabiać, bo to bezsensowne z biznesowego punktu widzenia. Najwyraźniej jednak takie rozumowanie nie działa dla wszystkich, bo w serwisie Portal Spożywczy znaleźć można historię o tym, jak to czytelnik tegoż serwisu kupił coś, co miało być okrasą z gęsi, a okazało się... podróbką!

Okrasa z gęsi to regionalna potrawa kaszubska, wpisana już w roku 2006 na listę produktów tradycyjnych. Jest to surowe mięso z gęsi, siekane tasakiem (czasem nawet z kośćmi), mieszane z tłuszczem, umieszczane w garnkach i konserwowane solą. Dodaje się ją do ziemniaków, zup, sosów, je się z chlebem...

W liście czytelnik pisze, że na liście składników znalazł MDOM (mięso drobiowe oddzielone mechanicznie). Nie ma się to nijak do oryginalnej wersji, poza tym - normy UE wskazują, że MOM można stsować tylko po obróbce termicznej.

Gdzie kupić oryginalną okrasę z gęsi? Znalazłam firmę Drobgen, która ma go w swojej ofercie. Niestety, jedyny sklep firmowy mają w Kartuzach. Czy ktoś widział prawdziwą okrasę z gęsi gdzie indziej w Polsce?

środa, 23 listopada 2011

Tydzień Żywności Ekologicznej


Stowarzyszenie Polska Ekologia ogłasza Tydzień Żywności Ekologicznej (28.11 - 04.12.2011). Obchodzić go można w prosty sposób: biorąc udział w którymś z wydarzeń organizowanych przez partnerów akcji i kupując choćby jeden polski produkt ekologiczny. Wystarczy wybrać się do sklepu czy na BioBazar, kupić eko-jajka, wyrabianą zgodnie z tradycjami, ekologiczną wędlinę, niepryskane warzywa. Warto też namówić znajomych. Fakt, żywność ekologiczna trudniej się przechowuje, jest droższa i mniej dostępna od typowej, ale warto pomyśleć i o własnym zdrowiu, i o środowisku naturalnym.

http://www.facebook.com/event.php?eid=127335177372789

Pełna lista wydarzeń biorących udział w obchodach Tygodnia Żywności Ekologicznej - tutaj

poniedziałek, 21 listopada 2011

PKE partnerem Targów Regionalia

Sukces! Partnerem Targów Produktów Regionalnych "Regionalia" został Polski Klub Ekologiczny, najstarsza polska organizacja ekologiczna sprzeciwiająca się traktowaniu środowiska jako dobra niczyjego. Celem działań PKE jest realizacja idei ekorozwoju, systematyczna poprawa stanu środowiska przyrodniczego oraz kształtowania poprzez powszechną edukację ekologiczną świadomości, że jakość życia zależy od zachowania równowagi między rozwojem cywilizacji technicznej a wartościami humanistycznymi.

środa, 16 listopada 2011

Podstawowe źródło witaminy C


Jeśli myślicie, że jest nim cytryna – nieprawda. Po pierwsze dlatego, że cytryny są w Polsce znane od niedawna w porównaniu z kapustą, a po drugie dlatego, że cytryna w formie plastra czy soku, dodana do wrzącej herbaty, traci wszystkie właściwości.

fot. wikipedia

Nie zachęcam oczywiście nikogo do zakwaszania herbaty kapustą kiszoną, ale już dobry bigos, kapusta z fasolą czy kapusta z grzybami, o surówce z kapusty kiszonej nie wspominając, to doskonały smak i dużo, dużo zdrowych składników. Poza wspomnianą witaminą C, kapusta zawiera wapń i żelazo, sok z kiszonej kapusty to bardzo dobry środek na trawienie, a kwas mlekowy powstający przy kiszeniu walczy z bakteriami.

W Polsce kapusta jedzona jest od wieków – z różnych zapisów można wywnioskować, że jest jedzona na naszych ziemiach już od 2500 lat! Można powiedzieć, że to jedno z najpopularniejszych polskich warzyw. Kapusta w postaci kiszonej uważana jest przez wielu obcokrajowców za całkowicie niejadalną, również z uwagi na intensywny aromat (chociaż spróbujcie powąchać sos rybny, znany w kuchni azjatyckiej). Kiszenie to jednak doskonała metoda na przechowanie warzyw przez zimę – należy pamiętać, że nie zawsze były lodówki i dostawy z drugiego końca świata. Nic więc dziwnego, że aż sześć wariantów kapusty kiszonej z różnych województw wpisanych jest na listę produktów regionalnych.

Z województwa dolnośląskiego pochodzi kapusta kiszona ślężańska, delikatnie doprawiana marchwią. W woj. lubelskim produkuje się kapustę kraśnicką – przepis na nią przekazywany jest z pokolenia na pokolenie, a do produkcji używane są w większości produkty z własnego gospodarstwa. W woj. lubuskim od 40 lat uprawia się kapustę „kamienna głowa”, z której produkowana jest kwaszona nadnotecka, biorąca nazwę od rzeki Noteci, przepływającej w pobliżu i tworzącej wyjątkowy mikroklimat. W woj. małopolskim popularna jest kapusta charsznicka – Charsznica to jedna z 18 wsi, gdzie jest uprawiana. Opolskie słynie z kapusty z Bobrowy, o intensywnym smaku i zapachu z nutą kminku. W województwie podlaskim głównym miejscem produkcji kapusty są nadnarwiańskie wsie, jak Kruszewo, Śliwno, Izbiszcze, Pańki – stąd nazwa kapusty: kruszewska. Zachodniopomorskie nie wyróżnia nazwy regionu, tamtejsza kapusta kiszona nazywa się po prostu „z beczki”.

A jak kapusta, to bigos. Ta typowa potrawa zimowa, świąteczna ma wiele wariantów, każdy robi ją trochę inaczej. Kluczowe jest jednak zaplanowanie gotowania, bo zapach jest wyjątkowo intensywny i trwały. Tutaj znalazłam ciekawy przepis – wymagający czasu i wielu składników, ale kuszący.

A co wy robicie z kapusty? Piszcie w komentarzach. 

wtorek, 15 listopada 2011

Jajka, ale jakie?


W przyszłym roku hodowcy kur-niosek muszą unowocześnić klatki. Wtedy bowiem wchodzą w  życie przepisy o nowych minimalnych wymiarach klatki dla kur: mają one mieć minimum 35 cm wysokości i być wyposażone między innymi w grzędę. Ministerstwo rolnictwa wieszczy, że taka zmiana przepisów spowoduje skok ceny jajek nawet o 30%. Ale czy rzeczywiście należy kierować się tylko ceną?

fot. rgbstock

W Polsce oferowane są cztery klasy jajek, jak chodzi o jakość życia kur je znoszących. Określane są cyframi od 0 do 3. Hodowle 0 to te, gdzie kury są szczęśliwe – tak się to umownie określa. Oznacza to, że kury mogą biegać po całym terenie i są karmione tylko naturalnymi paszami. Takie jajka są pełne witamin i minerałów, a ich żółtka są naturalnie ciemnożółte, prawie pomarańczowe. Te jajka są najdroższe.

Klasa 1 to chów wolnowybiegowy – tutaj kury niosą się na grzędach, ale mają dostęp do wybiegu na świeżym powietrzu. To także zdrowe i smaczne jajka, nieznacznie tańsze od tych z numerem 0.

Klasa 2 to chów ściółkowy – kury przebywają cały czas w kurniku, nie mają dostępu do wybiegu. Takie jajka często bywają większe niż te z klasy 0 i 1, a przy tym są tańsze.

Ostatnia klasa jajek to nr 3 – chów klatkowy. Kury siedzą w klatkach, ściśnięte, całe życie produkują jajka. Jajka z numerem 3 są najtańsze, ale potencjalnie najmniej zdrowe (z uwagi na paszę, jaką karmione są kury), no i powstają wskutek cierpienia innych istot.

I właśnie o te klatki chodzi. Co zabawne, Unia Europejska jest zdania, że jeśli hodowcy nie mają nowych klatek, to mogą przestawić się na inny typ chowu – choćby wolnowybiegowy. To zmieniłoby zupełnie proporcje produkcji jaj, bo w tej chwili, z uwagi na cenę, najwięcej sprzedaje się tych z numerem 3 i 2.

Może jednak warto pomyśleć nie tylko o finansach, ale też o zdrowiu własnym i dobrobycie innych istot i kupując jajka, wybrać te z niższym niż zwykle numerem? 

poniedziałek, 14 listopada 2011

Hummus jest dobry na wszystko

Pisałam sporo o polskich specjałach, ale nie należy zamykać się na inne smaki - w końcu kuchnia to przenikanie się kultur, zapożyczenia i twórcze zmiany.

fot. Polskie South Beach
Hummus to pasta z cieciorki (samo słowo hummus oznacza właśnie cieciorkę). W wersji tradycyjnej, cieciorka jest gotowana, ale na szczęście można się wesprzeć wersją puszkowaną, miękką. Proporcje czosnku, tahini (pasty sezamowej) i innych przypraw to rzecz indywidualna, ale poniżej podaję mój przepis wyjściowy:


1 puszka cieciorki
1 ząbek czosnku
sok z 1/2 cytryny
łyżka stołowa tahini (do kupienia np. w arabskie.pl)
szczypta soli
2 łyżki wody
2 łyżki oliwy

Cieciorkę opłukać, osączyć, ewentualnie zostawić kilka ziarenek do dekoracji. Dodać resztę składników, miksować do gładkości.

Można też kupić hummus gotowy - polecam ten marki whomus? - smakuje całkiem jak taki domowy.

Jak to jeść? Z warzywami lub pitą jako dip. Do mięsa, jako sos. Na całkowicie polskim chlebie razowym, z plastrem pomidora. Hummus można też doprawiać na różne sposoby, dodając paprykę w proszku, suszone pomidory, kminek, świeżą pietruszkę...

Najstarsze zapisy o hummus bin tahini (czyli cieciorce z pastą sezamową) pochodzą z XIII wieku. Hummus był wtedy inaczej zakwaszany (octem a nie sokiem z cytryny), podawano go też nie w formie gęstej, miękkiej pasty, ale rozprasowany i wysuszony.

piątek, 11 listopada 2011

Gęsina nie tylko na św. Marcina

Amerykanie mają swojego indyka, którego podają na Święto Dziękczynienia. Od kilku lat w Polsce wraca tradycja jedzenia gęsiny. Kiedyś gęsi jadano często i chętnie, ale do niedawna gęsina była na polskich stołach rzadkością.

fot. gesina.pl
Wyroby z gęsi to nie tylko foie gras, pyszne, choć tłuste i dyskusyjne, jak chodzi o komfort życia gęsi (chociaż odchodzi się od tradycyjnego tuczenia na rzecz metod bardziej humanitarnych).

Mimo że gęsina uważana jest za mięso tłuste, nie jest to prawda - zawiera o wiele mniej tłuszczu niż wołowina, a dzięki temu, że gęsi są karmione najlepszymi paszami, jest to też mięso zdrowe. Gęsina to dużo sycącego białka, ale też witaminy (A, E, B), minerały (potas, fosfor, magnez) i nienasycone kwasy tłuszczowe.

11 listopada to dzień, kiedy gęsina jest chętnie jedzona i podawana, także w restauracjach, ale warto jeść ją cały rok. W serwisie Durszlak, agregatorze blogów kulinarnych, znajdziemy wiele smacznych przepisów. Listę restauracji oferujących gęsinę znajdziemy w serwisie gesina.pl

środa, 9 listopada 2011

Makaron jajeczny z Ludwina


Pamiętacie czasy gospodarki planowanej, kiedy kupowało się nie to, co się chciało, a to, co pojawiło się w sklepie? Ja pamiętam – wtedy też trwały dyskusje o jakości makaronu, który oceniany był najczęściej przez pryzmat liczby jaj. I tak, makaron czterojajeczny był nabytkiem pożądanym ze wszech miar.

fot. lubelskie.pl

Nie wiadomo, z ilu jaj produkowany jest makaron z Ludwina, ale ten produkt z województwa lubelskiego to jeden z polskich produktów tradycyjnych. Wyrabiany jest z mąki (pszennej, typ od 450 do 550), jaj oraz wody. Tak powstaje odpowiednio sprężyste ciasto, które następnie zostaje rozwałkowane i podzielone tak, aby stworzyć makaron typu nitki, wstążki, gniazdka, rurki, świderki i wiele innych kształtów. Tradycyjna metoda niewiele się współcześnie zmieniła. Co prawda zamiast stolnicy mamy mieszarkę, zamiast wałka – system walców, zamiast noża – specjalne urządzenia tnące, a sam makaron suszony jest w specjalnej komorze, a nie nad piecem, ale smak jest ten sam. Makaron jemy w zupach (ach, dyskusje na temat wyższości pomidorowej z makaronem nad pomidorową z ryżem), w daniach głównych, w typowych daniach świątecznych, jak makaron z makiem czy łazanki z grzybami.

wtorek, 8 listopada 2011

6 bardzo zdrowych produktów


Co jeść, żeby być zdrowym? Powiedzenie o pięciu porcjach warzyw i owoców znamy, ale jakie warzywa wybierać?

fot. rgbstock.com

Po pierwsze – pomidory, w każdej formie (chociaż radzę unikać mocno słodzonego ketchupu – lepiej wybrać niskosłodzony lub słodzony inną substancją niż cukier ketchup ekologiczny, o czym pisałam tutaj). Surowe są doskonałe do kanapek, do sałat. Suszone, marynowane w oliwie można zmiksować na pastę do pieczywa albo dodać do sałaty, sprawdzają się też jako przekąski. Sos pomidorowy zawiera nawet więcej dobroczynnego likopenu niż pomidory surowe, więc warto go jeść często. Lepiej jednak nie przesadzać przy tym z ilością makaronu – węglowodany są nam potrzebne, ale ich nadmiar może powodować tycie. Warto też pamiętać o soku pomidorowym i o sokach wielowarzywnych, zwykle tworzonych na bazie soku pomidorowego. Są obłędnie wręcz zdrowe, a przy tym smaczne – jeśli je odpowiednio doprawić. Polecam świeżo zmielony pieprz i zioła.

Po drugie – szpinak i inne odmiany zieleniny; im ciemniejsze liście, tym lepiej. Te rośliny zawierają dużo beta-karotenu, kwasu foliowego, witaminy C, E i K. Ich regularne spożywanie pomaga obniżyć ciśnienie i poziom cholesterolu, wpływa dodatnio na wzrok, redukuje ryzyko wylewu i chorób serca. Nie zachęcam nikogo do szpinaku w wersji, jaką wiele osób pamięta z dzieciństwa, czyli pozbawionej smaku brei. Zamiast tego, można surowy szpinak podać w sałacie jak sushi, uduszony zmiksować, wymieszać z ricottą i zapiec w muszlach makaronowych albo po prostu poddusić go z fetą i pomidorami i wymieszać z ugotowanym makaronem. Pycha!

Po trzecie – orzechy włoskie. To świetne źródło białka i zdrowych tłuszczów. Orzechy włoskie zawierają też kwasy tłuszczowe omega-3, korzystne dla serca. Z orzechami nie można jednak przesadzać – wystarczy kilkanaście sztuk dziennie.

Po czwarte – jagody. Badania wskazują, że zawarte w nich składniki mogą mieć działanie antyrakowe. Jagody to też naturalny sposób na dobry wzrok i dobrą pamięć. Poza tym, są pyszne – czy to jedzone solo, czy dodane do porannego musli.

Po piąte – owoce granatu. Trudne w obieraniu owoce zawierają flawonoidy (to ten sam dobry dla zdrowia składnik, który znamy z wina i czekolady). Dodawaj pestki do sałat, szczególnie tych z mięsem kaczki czy indyka, doskonale pasują do siebie.

Po szóste – słodkie ziemniaki. Warzywo w Polsce mało znane, a szkoda. Słodkie ziemniaki zawierają karotenoidy, w tym beta-karoten, witaminę C, wapń, potas, pomagają zredukować poziom „złego” cholesterolu LDL, obniżają ciśnienie, a także podnoszą odporność na przeziębienia – co jest ważne zwłaszcza w te chłodne miesiące.

Źródło: South Beach Diet

poniedziałek, 7 listopada 2011

Śląskie niebo (w gębie)


Czyli wyjątkowy mięsny kompot.

fot. wikipedia

Chociaż kompot i mięso rzadko występują w jednym daniu, to śląskie niebo, czyli typowo świąteczna potrawa regionalna, łączy te dwa smaki. Podstawą dania są suszone owoce, które namacza się, a następnie gotuje razem z mięsem. Ugotowane mięso wyjmuje się z garnka, w którym został rzadki sos. Zostaje on zagęszczony – najczęściej przy pomocy zasmażki lub powideł. Doprawia się go cukrem, cynamonem, solą oraz skórką i sokiem z cytryny. Pokrojone w plastry mięso polewa się sosem. Podaje się z kluskami lub buchtami (pyzami drożdżowymi). Danie w tej formie zostało wpisane na listę produktów regionalnych.

Tego rodzaju ciężkie danie może być ciekawostką kulinarną, ale można je nieco odchudzić i uwspółcześnić. Moja propozycja to karkówka (w wersji chudszej – schab) z owocami.


  • 1 kg karkówki lub schabu, pokrojone w plastry
  • 20 dag suszonych śliwek bez pestek
  • 20 dag suszonych moreli
  • Sól
  • Pieprz
  • Majeranek
  • Woda


Mięso ułożyć w garnku, zasypać owocami, doprawić przyprawami. Wlać 2 szklanki wody, dusić godzinę – półtorej (aż mięso będzie miękkie) na małym gazie, przykryte.

piątek, 4 listopada 2011

Gruszki szaruszki w syropie


Całkiem niedawno, bo 22 lipca 2011 roku na listę produktów tradycyjnych trafiły pyszne gruszki marynowane, tradycyjnie przygotowywane na Pomorzu i Kujawach.


Grusza to drzewo charakterystyczne dla Kujaw, często pojawia się w herbach miast tego regionu. Gruszki używane były do wielu potraw, nawet do czerniny. Ale wróćmy do gruszek szaruszek – to owoce odmiany Salisbury, mające szary odcień. W słoiku mają być widoczne połówki gruszek z ogonkami, doprawione goździkami. To doskonały dodatek do mięs, zarówno ciepłych, jak i zimnych. Ja polecam marynowane gruszki do pasztetu, smakuje wybornie!

Dokładny przepis znaleźć można w poradniku „Smacznie i zdrowo od rana do wieczora” autorstwa Jadwigi Kłossowskiej: „3 kg gruszek bergamotów, 1,5 kg cukru, 1 szklanka octu 6-procentowego, 1 szklanka wody, 15-20 (garść) goździków. (…) Można jednak przyrządzić w occie i inne gatunki gruszek (…). Gruszki obrać, pozostawiając szypułkę, zaś gniazdo nasienne wyjąć (…).Gruszki po obraniu od razu wkładać do wody zakwaszonej octem (2 łyżki na miskę wody), by nie czerniały. Jednocześnie przygotować syrop. W płaskim rondlu zalać cukier octem i wodą, dodać goździki i gotować mieszając, aż cukier zupełnie się rozpuści. Wówczas włożyć gruszki i na słabym ogniu gotować, aż nabiorą złocistego koloru i staną się lekko szkliste. Po wystudzeniu złożyć do słojów twistów (…). Przechowywać w ciemnym miejscu”. 

środa, 2 listopada 2011

Słodko i zdrowo


9 na 10 osób, które znam, może sobie odmówić wielu przysmaków, ale nie słodyczy. A od jakiegoś czasu tyle się czyta w mediach o szkodliwości cukru. Z drugiej strony, glukoza jest organizmowi potrzebna. Jak to pogodzić?

fot. sxc.hu

 Zwykle “biała śmierć” mówiło się o soli. Ostatnio jednak lekarze zaczynają przyznawać, że sól, jedzona z umiarem, może nie jest aż taką trucizną. Ale żeby nie było nudno, teraz wrogiem został cukier. I to nie tylko ten biały, krystaliczny, który sypiemy do herbaty, kawy czy ciast pieczonych w domu, ale też cukry proste, które powstają w organizmie wskutek zjedzenia owoców czy potraw węglowodanowych. Stąd odejście od bułeczek, białego ryżu, złociście zrumienionego pieczywa tostowego… Zamiast tego, jemy ryż brązowy lub dziki, pieczywo pełnoziarniste, a najlepiej orkiszowe, takiż makaron, a ciastka maślane zastępujemy otrębowymi placuszkami. Nie są złe, ale nie należy wpadać w panikę. 

Wystarczy patrzeć na to, co jemy, bo według wytycznych dotyczących diety, opublikowanych w 2010 w USA, powinniśmy pilnować, żeby cukier w potrawach, spożywany przez nas każdego dnia, nie przekraczał 5% normy kalorycznej. Czyli jeśli jemy, powiedzmy, 2000 kalorii dziennie, cukry nie powinny przekraczać 100 kalorii. To jakieś 25 gramów, czyli sześć łyżeczek. Tyle tylko, że trudno tego dokładnie upilnować – bo o ile wiemy, ile słodzimy kawę, to trudno się dowiedzieć, jaka jest zawartość cukru w batoniku, jaka w sosie do kanapek (tak!), a jaka – w napoju energetycznym czy soku, który popijamy cały dzień. Badania wykazują, że aż 36% przyjmowanego codziennie cukru pochodzi z napojów gazowanych, energetycznych i soków, a tylko 6% - ze słodyczy. Warto więc pomyśleć nad tym, czy codzienne wypijanie litrowego kartonu soku czy trzech puszek napoju mającego zastąpić kawę jest sensowne. Lepiej przestawić się na zieloną herbatę (bez cukru!) i zwykłą wodę, a kiedy koleżanka z pracy znów przyniesie domowe ciasteczka, poczęstować się jednym – pominąwszy przyjemność dla nas, jej też będzie miło, jeśli jej wysiłki zostaną docenione.

A dla tych, którzy chcą zamienić cukier biały na coś „zdrowszego”, moja rada: syrop z agawy. Wygląda jak miód, smakuje słodko, nadaje się i do słodzenia napojów, i do wypieków. Ma niższy indeks glikemiczny od miodu, więc nie podnosi tak bardzo poziomu cukru. A to oznacza, że nie będziemy głodni zaraz po wypiciu słodzonej nim herbaty. Miodem lepiej nie słodzić – w wysokiej temperaturze traci wszystkie swoje zdrowotne właściwości, podobnie jak sok z cytryny.

Na podstawie artykułu Jennifer LaRue Huget w Washington Post.

wtorek, 1 listopada 2011

Sery Old Poland

Sery to domena wielu krajów - Francji, Włoch, Anglii... Rzadko jednak myślimy o polskich wytwórniach. A powinniśmy - bo w Polsce powstają bardzo ciekawe odmiany sera.

fot. oldpoland.pl

W pierwszej połowie XX wieku w Radzyniu Podlaskim powstała spółka mleczarska, oparta na zasadach spółdzielczych. Dziś to miejsce, czyli Spółdzielcza Mleczarnia Spomlek w Radzyniu Podlaskim to pionier w produkcji serów długodojrzewających. Od 2010 roku sery z Radzynia Podlaskiego oferowane są pod wspólną nazwą Old Poland.

W ofercie spółdzielni znaleźć można:
Bursztyn - podobny do słynnego włoskiego Grana Padano
Rubin o zdecydowanym aromacie, stworzony przez radzyńskiego serowara, Wojciecha Stysia
Grand Radamer, typowy ser "z dziurami", nawiązujący do produkcji szwajcarskich
Grand Gouda, delikatny ser o posmaku mleka i masła

Sery Old Poland mozna kupić w sklepach i supermarketach w całym kraju. Adresy - tutaj.