piątek, 17 lutego 2012

Oranżada z Kąkolewnicy

fot. lubelskie.pl
Ach, smak dzieciństwa.

W czasach przed wkroczeniem do Polski światowych koncernów pijało się oranżadę. Gazowany, słodki jak ulepek napój, oferowany w zgrzebnych butelkach (zdaje się, że takich samych, w jakich sprzedawano piwo). Oranżada w sklepach bywała - a co za tym idzie, była rarytasem.

Jak się okazuje, oranżada (kiedyś nazywana lemoniadą) kąkolewnicka to nasze dobro narodowe i kolejny produkt tradycyjny - wpisany na listę 6.02.2012. Produkowana jest od 1957 roku - wtedy w Rudniku założono Wytwórnię Wód Gazowanych. Produkowana tam oranżada trafiała do całego województwa lubelskiego. Co ciekawe, obecnie wytwórnię prowadzi syn założyciela.

Mimo że zmodernizowano maszyny, receptura nie zmieniła się od początku - woda, cukier, syrop smakowy i dwutlenek węgla tworzą niezapomniany smak. Do wyboru jest wariant cytrynowy i malinowy. Oranżada sprzedawana jest w butelkach 0,33 litra, z etykietami stylizowanymi na retro.

Obecność tej oranżady na liście produktów tradycyjnych to bardzo dobra wiadomość - moda na retro wraca, i to nie tylko w modzie czy wystroju wnętrz, ale też, jak chodzi o kuchnię. Po zachłyśnięciu się kuchnią włoską, amerykańską, japońską, fusion czy molekularną, czas na powrót do korzeni. Nie mówię, że mamy nagle podawać na obiad panierowaną mortadelę (chociaż raz na jakiś czas, dlaczego nie?), ale takie smaki z dzieciństwa są niezwykle kuszące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz