środa, 26 października 2011

Ślimaki na polskich stołach


Danie kojarzące się nam z kuchnią francuską w Polsce nie jest bardzo popularne. Do tego stopnia, że Wacław Potocki, polski poeta barokowy, opisał swoje obrzydzenie na ich widok w wierszu „Bankiet włoski” (więcej o tym można przeczytać na stronie Pałacu w Wilanowie). 

fot.sxc.hu

Nie wdając się w dyskusje o gustach kulinarnych – ślimaki to polski towar eksportowy. Z uwagi na to, że eksport mocno przetrzebił jego populację, Minister Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa wydał w 1995 roku rozporządzenie, które ogranicza terminy zbiorów – od 1 do 31 maja, rozmiary dopuszczonych do zbiorów ślimaków (średnica muszli musi przekraczać 30 mm). Tereny co roku wyznacza wojewoda. 

Nie znaczy to jednak, że polski eksport (głównie do Francji) ogranicza się do tego, co znajdziemy w lasach i na łąkach. Istnieją wyspecjalizowane gospodarstwa produkcyjne, gdzie ślimaki (winniczki, ale też ślimaki afrykańskie, osiągające większe rozmiary) są hodowane. Jak wynika z artykułu z Gazety Prawnej, na ślimakach można sporo zarabiać – kilkadziesiąt ton można sprzedaż za kilkaset tysięcy złotych. Opisany w artykule przedsiębiorca, właściciel firmy Snails Garden, oferuje na stronie książki specjalistyczne, doradza też, jak zacząć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz