W przyszłym roku hodowcy kur-niosek muszą unowocześnić
klatki. Wtedy bowiem wchodzą w życie przepisy
o nowych minimalnych wymiarach klatki dla kur: mają one mieć minimum 35 cm
wysokości i być wyposażone między innymi w grzędę. Ministerstwo rolnictwa
wieszczy, że taka zmiana przepisów spowoduje skok ceny jajek nawet o 30%. Ale
czy rzeczywiście należy kierować się tylko ceną?
fot. rgbstock |
W Polsce oferowane są cztery klasy jajek, jak chodzi o
jakość życia kur je znoszących. Określane są cyframi od 0 do 3. Hodowle 0 to
te, gdzie kury są szczęśliwe – tak się to umownie określa. Oznacza to, że kury
mogą biegać po całym terenie i są karmione tylko naturalnymi paszami. Takie
jajka są pełne witamin i minerałów, a ich żółtka są naturalnie ciemnożółte,
prawie pomarańczowe. Te jajka są najdroższe.
Klasa 1 to chów wolnowybiegowy – tutaj kury niosą się na
grzędach, ale mają dostęp do wybiegu na świeżym powietrzu. To także zdrowe i
smaczne jajka, nieznacznie tańsze od tych z numerem 0.
Klasa 2 to chów ściółkowy – kury przebywają cały czas w
kurniku, nie mają dostępu do wybiegu. Takie jajka często bywają większe niż te
z klasy 0 i 1, a przy tym są tańsze.
Ostatnia klasa jajek to nr 3 – chów klatkowy. Kury siedzą w
klatkach, ściśnięte, całe życie produkują jajka. Jajka z numerem 3 są
najtańsze, ale potencjalnie najmniej zdrowe (z uwagi na paszę, jaką karmione są
kury), no i powstają wskutek cierpienia innych istot.
I właśnie o te klatki chodzi. Co zabawne, Unia Europejska
jest zdania, że jeśli hodowcy nie mają nowych klatek, to mogą przestawić się na
inny typ chowu – choćby wolnowybiegowy. To zmieniłoby zupełnie proporcje
produkcji jaj, bo w tej chwili, z uwagi na cenę, najwięcej sprzedaje się tych z
numerem 3 i 2.
Może jednak warto pomyśleć nie tylko o finansach, ale też o
zdrowiu własnym i dobrobycie innych istot i kupując jajka, wybrać te z niższym
niż zwykle numerem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz