poniedziałek, 23 stycznia 2012

Jarzębiak

Od dzieciństwa wiemy, że jarzębina jest trująca, więc skąd jarzębiak?

Tak naprawdę, jarzębina nie jest całkowicie trująca, a szkodliwy kwas zawarty w owocach rozkłada się w niskiej temperaturze. Wystarczy więc poczekać na przymrozki i wtedy owoce są już bezpieczne. A jarzębiak właśnie z takich owoców powstaje. Jarzębiak znany jest od XIX wieku, ale popularność zyskał w latach 60-tych i 70-tych XX wieku, kiedy to był jedną z najpopularniejszych wódek owocowych produkowanych w Zielonej Górze. Tak wyglądała wtedy etykieta (znaleziona na stronie www.czajkus.friko.pl):

fot. czajkus.friko.pl
Przyczyna umieszczenia produkcji tam była trywialna - dużo lasów, a więc dużo surowca. Do dziś jarzębiak powstaje w lubuskiem, został też wpisany na listę produktów regionalnych. Na liście znajduje się też luksusowa odmiana jarzębiaku - jarzębiak na winiaku. Ten ostatni to trunek bardziej nawiązujący do koniaku, do którego w procesie produkcji dodaje się destylat z win francuskich (chociaż zastanawiam się, czy obecnie nie jest to raczej destylat z polskich win, produkowanych przecież w tym rejonie).

O ile doskonale pamiętam jarzębiak ze spotkań towarzyskich moich rodziców, o tyle sama nigdy go nie piłam. Jak się okazuje, to doskonały aperitif, pasuje też do ciemnego mięsa i dziczyzny. Jarzębiak podaje się lekko schłodzony (16-18C), w niedużych, kulistych kieliszkach. Myślę, że przy tej czarownej pogodzie za oknem dobrze się sprawdzi. Myślę, że dobrze będzie pasować do zrazów wołowych i pieczonych ziemniaków z rozmarynem.

Kilka przepisów na jarzębiak można znaleźć tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz