Tak naprawdę, jarzębina nie jest całkowicie trująca, a szkodliwy kwas zawarty w owocach rozkłada się w niskiej temperaturze. Wystarczy więc poczekać na przymrozki i wtedy owoce są już bezpieczne. A jarzębiak właśnie z takich owoców powstaje. Jarzębiak znany jest od XIX wieku, ale popularność zyskał w latach 60-tych i 70-tych XX wieku, kiedy to był jedną z najpopularniejszych wódek owocowych produkowanych w Zielonej Górze. Tak wyglądała wtedy etykieta (znaleziona na stronie www.czajkus.friko.pl):
![]() |
fot. czajkus.friko.pl |
O ile doskonale pamiętam jarzębiak ze spotkań towarzyskich moich rodziców, o tyle sama nigdy go nie piłam. Jak się okazuje, to doskonały aperitif, pasuje też do ciemnego mięsa i dziczyzny. Jarzębiak podaje się lekko schłodzony (16-18C), w niedużych, kulistych kieliszkach. Myślę, że przy tej czarownej pogodzie za oknem dobrze się sprawdzi. Myślę, że dobrze będzie pasować do zrazów wołowych i pieczonych ziemniaków z rozmarynem.
Kilka przepisów na jarzębiak można znaleźć tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz